środa, 29 stycznia 2014

Zmora Okienkowa.

Helena Bechlerowa- Otwórz Okienko
Cofnę się w czasie o ponad 16 lat, kiedy to byłem małym brzdącem, a mama czytała mi na dobranoc. Próbowała we mnie zaszczepić miłość do czytania, co przyznaję, że poniekąd jej się udało. W naszej wiejskiej bibliotece w Jugowicach było wiele książek dla dzieci. Na półkach pojawiły się piękne, pełne kolorowych ilustracji disney'owskie bajeczki, a ja za każdym razem gdy przychodziłem z mamą wypożyczyć książki, do moich rąk zawsze trafiało opowiadanie Heleny Bechlerowej "Otwórz Okienko". 

"Otwórz okienko! Zamknij Okienko! Otwórz Okienko! Zamknij Okienko! I tak do znudzenia. Jedna z najbardziej obskurnych książek w całej bibliotece, lekko obdarta, pozaginana, szara. Za każdym razem, gdy moja mama chciała bym wybrał coś do czytania, ja zawsze znajdywałem tą książeczkę. Mówiła, że w czasach komunizmu "Otwórz Okinko" była larytasem, ale w 1997-1998 już można było znaleźć coś lepszego niż opowiadanie o krasnoludku.

Historyjka opowiada o tym, jak Krasnal Michałek wyrusza w morską podróż i szuka dla siebie towarzysza wyprawy. Kogoś, kto nie boi się wody, umie szybko biegać i uciekać na drzewo przed dzikim zwierzem. Krasnal wędruje od domku do domku, puka w okienko i zaprasza mieszkańców w podróż. Lokatorami kolejnych domków są Kotek, Piesek, Wiewióreczka i Kaczorek. Poznajemy ich, kiedy otwieramy kolorowe okienka. Każde ze zwierzątek lubi albo pływać, albo biegać, albo wdrapywać się na drzewo, ale żadne nie posiada wszystkich tych umiejętności jednocześnie. Choć z początku odmawiają udziału w wyprawie, po namyśle trochę tego żałują, bo prawdziwa morska przygoda jest niezmiernie pociągająca.

W ostatnim domku, który odwiedza Michałek, nikogo nie ma. W pustym okienku wiszą zasłonki w pszczółki. Michałek w końcu wraca do domu sam. Nie znalazł dla siebie towarzysza. Ale co to? Przed jego domem stoją wszyscy: Kotek, Piesek, Wiewiórka i Kaczorek. A któż to biegnie? To miś! To on spał w ostatnim domku i nie usłyszał, kiedy Michałek pukał w okienko. Miś też chce wyruszyć w morze. Biegnie z okrzykiem na ustach: „Czy to jutro, czy to dziś, wszystkim jest potrzebny miś!

- mamaczyta.pl



Wydaje mi się, że do dziś moja mama ma jakiś uraz do tej książeczki. Doszedłem do wniosku, że można to nazwać syndromem krasnala. Swego czasu bała się otworzyć lodówki czy czegokolwiek, bo bała się, że wyskoczy tam któryś z bohaterów "Otwórz Okienko" lecz dziś ma wrażenie, że z lodówki może wyskoczyć Dorociński, który jest praktycznie we wszystkich polskich produkcjach filmowych. Ale to tak na uboczu. 

Czytanie jest ważne, ale jeśli dziecko się już na coś uprze to tylko współczuć rodzicom. Przepraszam mamusiu. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz