czwartek, 28 marca 2013

It's my life.


"It's my life" to jedna z pozytywniejszych jak dla mnie piosenek. Moja sympatia zaczęła się do niej razem z rozpoczęciem show "Bitwa na Głosy". To był 2010 albo 2011 rok, już dobrze nie pamiętam.  Piosenka ta towarzyszyła mi praktycznie każdego dnia. W drodze do szkoły, w domu, a nawet pod prysznicem czyli krótko mówiąc wszędzie.

It's my life
It's now or never
I ain't gonna live forever

Jakże motywujący tekst by za przeproszeniem podnieść dupę i zrobić coś, bo wiecznie się żyć nie będzie. Może w końcu warto by było odważyć się zrobić coś czego do tej pory baliśmy się zrobić. Wydaje mi się, że mi się udało zrobić coś pozytywnego.

W wrześniu 2010 roku pierwszy raz poszedłem do szkoły zagranicą. Nie, żeby to była polska szkoła, tylko od razu zostałem rzucony na głęboką wodę. Tam zostałem przydzielony do klasy dla obcokrajowców. Naciskiem w tej klasie był język angielski, który w przeciągu 9 miesięcy trzeba było opanować na poziom komunikacyjny. Przez pierwsze miesiące się buntowałem. Nie chciałem w ogóle nic do siebie dopuścić. Chciałem po prostu wrócić do Polski.

Jaki wpływ miała na mnie piosenka "It's my life"?

Jakimś cudem zrozumiałem, że do Polski już nie wrócę, że to jest już ta pora by się bardziej otworzyć do ludzi. To czas, żeby zacząć uczyć się języka.

Może na początku nie szło mi rewelacyjnie. Wiele osób mnie nie rozumiało, ale liczył się fakt, że zacząłem próbować. Teraz już jest dużo lepiej. Lecz ciągle nie perfekcyjnie.

Dla mojej klasy 12JBL z roku 2010/2011 <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz