wtorek, 2 kwietnia 2013

Przeklęta Drabina

Pamięcią nie muszę sięgać daleko. Zdarzyło się to bowiem dzisiejszego popołudnia. Ładna pogoda, słonko przyświeciło, nawet było ciepło więc z babcią, dziadkiem i mamusią wyszliśmy na ogród na kawkę. Przedtem byliśmy mini zakupach w TESCO, gdzie między innymi kupiliśmy sznur na pranie. No i Kamilek mądra głowa pomyślał, że zrobi mamie prezencik i zawiesi sznur na ogrodzie.

Wyciągnąłem sobie drabinę z altanki i wziąłem się do roboty. Między czasie ustawiałem dziadka do pionu, bo dawał mi komentarze, które negatywnie mnie podniecały tzn. wkurzyły. Gdy tylko skończyłem, zszedłem z drabiny popatrzyłem na wynik mojej pracy to byłem dumny jak paw. A wszyscy siedzący przy stoliku parsknęli śmiechem.

Dlaczego? O to na załączonym filmiku:



Małe objaśnienie:

Kiedy mówiłem: "to moja pierwsza taka robota" miałem na myśli, że pierwsza taka robótka z własnej woli z użyciem drabiny na nowym mieszkaniu, bo niecałe dwa tygodnie się przeprowadziłem.

Oczywiście wszystko poprawiłem i jest idealnie, ale mam kilka plusów było się z czego śmiać i jest kolejne wspomnienie.

Piosenka, która mi towarzyszyła to "Pompeii". Od jakiegoś czasu moja ulubiona.



----------
Przepraszam, za wtrącenie w obiektyw mojego krzywego pryszczatego ryja. Już więcej nie będę.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz