poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Mentalna blondynka.

Witam w wpisie w którym będziecie mogli pośmiać się z mojej typowej głupoty. Chcę wam opowiedzieć o pewnym rozdziale mojego życia, a mianowicie początkowy okres życia w Wielkiej Brytanii. Już niebawem minie 3 lata odkąd tu mieszkam i szczerze jest już o wiele łatwiej. Rozumiem co do mnie mówią- a jeżeli nie to się dopytuję. Zróbmy pewną wędrówkę w czasie. Dobra? Czas. Start!




KWIECIEŃ 2010

Bilet na samolot Wrocław- Bristol zarezerwowany był na 7-go maja. Między czasie działy się takie wydarzenia jak katastrofa prezydenckiego tupolewa w której zginęło 98 osób. Potem wybuch wulkanu, który sparaliżował ruch lotniczy nad Europą. Totalna masakra. Mój angielski nie był nawet poziomu komunikacyjnego, w ogóle nie miał poziomu, a jeżeli dałoby się jakoś go określić to byłby on ZEROWY. Takim o to byłem geniuszem. W podstawówce i gimnazjum miałem jedynie język Niemiecki jako język obcy do nauczenia się. Też mi nie wszedł do głowy.

Wcześniej miałem kilka lekcji by się podszkolić kilku lekcji ale jedyne co z nich wyniosłem to było

I AM 
YOU ARE
FUCK YOU
FUCK OFF
I LOVE YOU
I HATE YOU

I w zasadzie to wszystko... Wspominałem już, że jestem geniuszem? xD

MAJ 2010

Czas lotu. "Nie, nie zaciągniesz mnie tam! Nie mam zamiaru umrzeć. Jeszcze tyle przed mną. Chcecie mi powiedzieć, że to już pora na mnie. Boże. Widzę światełko w tunelu."- moje dzikie myśli przed wejściem na pokład samolotu. Prawda, że optymistyczne? xD

BOŻE!!! JA MAM LĘK WYSOKOŚCI! O KURWA. JA CHCĘ Z POWROTEM NA ZIEMIĘ!!




Kiedy wylądowałem to poczułem ulgę. Samolot się nie roztrzaskał. Nie byłem pasażerem podniebnego "Titanica". Wszystko OK. Czas rozpocząć nowe "lepsze" życie. 

Dzisiejszy rozdział zatytułowałem "Mentalna blondynka" ponieważ tak się na początku czułem w tym nowym państwie. Nie wiedziałem co do mnie mówią. Na wszystko przytakiwałem, mimo tego iż nie widziałem co do mnie mówią. Kiedyś poszedłem na kebaba, gościu się mnie pyta czy chce na miejscu czy na wynos, a ja "YES" i strzelam mu bananowy uśmiech. Po czym on się pyta kolejny raz- dalej przytakuję. Po trzecim razie zrozumiałem o co chodzi i odparłem "OH SORRY! TAKE AWAY.".  Współczuje gościowi klienta xD

Wybrałem się kiedyś z koleżanką do McDonalda. Zrobiłem takie zamówienie, że dostałem zupełnie co innego niż to co miałem na myśli. Początki są trudne lecz można się poddawać. Kiedyś olewałem języki obce dziś wiem, że się przydają. Nawet po to, żeby porozmawiać z starą babcią na przystanku czy po prostu popisać z jakąś koleżanką na Fejsie. 

Uczcie się i obyście nie mieli tak przesrane jak ja, ale w końcu każdy z nas ma te BLOND DNI :D

Dla O. i Polaków w UK

------------------------------------------------

Jak pisałem parę postów wcześniej. Uwielbiam historię Brytyjską. Dzisiaj niestety zmarła jedna z najwybitniejszych przedstawicielek Brytyjskiej polityki. Pierwsza Kobieta Premier nazywana Żelazną Damą.

MARGARET THATCHER   1925-2013

"Stanowczość w stosunku do strajkujących górników oraz do państw komunistycznych spowodowała nadanie jej przydomku Żelaznej Damy (Iron Lady). Liberalną politykę gospodarczą jej gabinetu ochrzczono mianem thatcheryzmu. Jeden z czołowych „eurosceptyków”, zwolenniczka ograniczonej integracji europejskiej. Była najdłużej urzędującym brytyjskim premierem w XX w., piastowała ten urząd przez najdłuższy nieprzerwany czas od kadencji lorda Liverpoola. Jest także jedyną kobietą, która kiedykolwiek w Wielkiej Brytanii była wybrana na szefa partii rządzącej, a razem z Margaret Beckett jako jedyne pełniły funkcję ministra z najważniejszej grupy resortów tzw. Great Offices of State."  

- WIKIPEDIA






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz